Wraz z końcem lata skończyło się moje lenistwo, dlatego czas wrócić na bloga i z powrotem zamieszczać posty. Najdłuższe wakacje w życiu upłynęły mi pod znakiem dobrej zabawy, odpoczynku, pracy oraz oczywiście wegańskiego jedzenia. To również czas, kiedy mija rok od mojego przejścia na wegetarianizm i pół roku mojego weganizmu. Dlatego czas na podsumowanie!
Przechodząc na wegetarianizm 27 września 2015 roku miałam wrażenie, że moim niejedzeniem produktów uboju zbawię cały świat. Do tego tematu podchodziłam bardzo emocjonalnie. Nie była to dla mnie zwykła dieta. Myśl, że czynię coś dobrego towarzyszyła mi cały czas. Jednocześnie mówiłam, że w życiu nie przejdę na weganizm, bo ta dieta jest zbyt restrykcyjna. Winą za moje zmęczenie, dwugodzinne ''drzemki'', problemy z cerą, włosami i paznokciami, ciągły głód pomimo dostarczania dużej ilości jedzenia i kalorii obarczałam klasę maturalną, stres i natłok pracy. Moja dieta była strasznie uboga- na śniadanie same płatki owsiane z mlekiem, na drugie śniadanie bułka z serkiem/jogurt, na obiad ziemniaki/makaron+jajko+surówka, na podwieczorek jogurt/owoc, na kolację pizza/bułka z serkiem/pierogi ruskie. Na Youtubie szukałam jakichś wegetariańskich vlogerów, jednak znacznie częściej i łatwiej natrafiałam na wegan. W końcu dałam im szansę, obejrzałam kilka filmów i... postanowiłam, że po skończeniu liceum przechodzę na weganizm.
Od tego czasu nienawidziłam tego, że jestem tylko wegetarianką. Miałam świadomość, jaką krzywdę wyrządzam zwierzętom oraz sobie. Planowałam sobie wegańskie jadłospisy, oglądałam wegańskie foodbooki. Wszystko po to, żeby jak najlepiej przygotować się do nowego rozdziału w moim życiu. Chciałam zostać weganką dokładnie 1 maja 2016 roku- po skończeniu liceum, kiedy będę miała dużo wolnego czasu na gotowanie, zakupy i niedobory białka (lol). Jedną z moich ulubionych youtuberek była Freelee the Banana Girl. Już jej nie oglądam, jednak wtedy z niecierpliwością czekałam na jej filmy. 27 lutego nie wiedziałam, co ze sobą zrobić, dlatego w nocy zrobiłam maraton weganizmu. Obejrzałam te trzy filmy:
Wtedy postanowiłam, że to koniec. Nie wiedziałam, jak sobie poradzę, ale 28.02 był ostatnim dniem, w którym zjadłam cokolwiek pochodzenia zwierzęcego.
Wtedy zmieniło się WSZYSTKO. Zaczęłam dostarczać mojemu organizmowi tego, czego potrzebuje. W końcu! Miałam trochę jedzenia w moich zapasach, ale martwiłam się, bo pieniądze, które dostawałam, wystarczyły mi tylko na jedzenie na tydzień. Jednak moi kochani rodzice zamiast wyśmiewać się ze mnie, postanowili mnie wspierać i zaczęli dawać mi pieniądze na cały miesiąc, dzięki czemu mogłam sama kupować sobie jedzenie, gotować i jeść co mi się podoba. Do teraz jestem im za to bardzo wdzięczna. Kiedy jestem atakowana przez rodzinę, oni mnie bronią. Czasem nawet robią wegańskie wersje jakichś potraw.
W ciągu mojego wegetarianizmu myślałam, że weganizm to coś bardzo trudnego i wymagającego dużego wysiłku, planowania, myślenia o mikro- i makroskładnikach. Nigdy w życiu bardziej się nie myliłam. Weganizm to coś tak prostego i przychodzącego z łatwością! Nie mam najmniejszego problemu z komponowaniem posiłków i jadłospisów. Problem typu ''Co zjeść na obiad?'' miałam ponad pół roku temu. A korzyści, które przyniósł mi ten styl życia, są niewyobrażalne.
Dzięki weganizmowi mam nieskończone pokłady energii. Rzadko kiedy ucinam sobie drzemki. Mam lepszą kondycję. Moja skóra jest w lepszym stanie. Schudłam. Lepiej przyswajam informacje. Jestem w cudownym nastroju przez większość czasu. Mój metabolizm można opisywać w książkach, bo jest uniwersyteckim przykładem zdrowego i poprawnie pracującego przetwarzania materii. Wszelkie rany goją się bardzo szybko. Rzadko boli mnie głowa. Nie badałam jeszcze krwi- zrobię to dopiero za rok. Jeśli nie będę mieć anemii, to będę przeszczęśliwa! Niedobór żelaza towarzyszy mi od początku gimnazjum, ale odkąd przeszłam na weganizm czuję się wyśmienicie, więc liczę, że trochę go zniwelowałam. Jednak najważniejsze jest to, że w końcu mam zdrowe relacje z jedzeniem. Pozbyłam się wszelkich zaburzeń, jem co chcę, ile chcę i niczym się nie przejmuję.
Jak widzicie, droga do weganizmu nie była długa. Przeszłam ją w kilka miesięcy wegetarianizmu. Moja historia to przykład, że jeśli chcecie coś zrobić- ZRÓBCIE TO TERAZ. Nie czekajcie na odpowiedni moment. Ja czekałam tygodniami, aż będę mogła przejść na weganizm. Pewnego dnia powiedziałam sobie: Dość, robię to tu i teraz. I była to najlepsza decyzja mojego życia.
Już drugi lipca, dlatego dziś w notce pokażę Wam kilka rzeczy, które urzekły mnie w czerwcu.
1. Masło orzechowe z Netto
Kupiłam je na promocji- 2 słoiki za dychę. Zakochałam się OD RAZU. Jest przepyszne, ma dobry skład i nie jest drogie.
2. Krem/masło kakaowe Ziaja
Pachnie przecudownie, dobrze nawilża, dostępne w wielu sklepach i bardzo tanie.
3. Lakier do paznokci Essence
Uwielbiam ten kolor. Odkąd go używam, moje paznokcie są o wiele mocniejsze i szybciej rosną. Nie wiem w sumie, czy to zasługa lakieru czy w końcu weganizm naprawia mi organizm, ale w każdym razie zmiana jest bardzo korzystna.
4. Przyprawa do żeberek
Zapewne zastanawiacie się: ''Weganka, a używa przyprawy do żeberek?''. Otóż tak! Skład jest w pełni roślinny. Używam jej do przyprawiania kotletów sojowych. W pierwszym momencie miałam ochotę się porzygać, bo tak bardzo smakiem przypominały mięso. Potem polubiłam ten smak. Dla tych, co szukają mięsnych wrażeń na weganizmie pozycja obowiązkowa.
5. Kasza jaglana
Dopiero po kilku miesiącach weganizmu posmakowałam kaszy jaglanej. Jest przepyszna, a klopsiki z niej wychodzą genialne.
6. Kruszynki Belgijki z Biedry
Pyszne ciastka z orzechami. Nie daję rady zjeść całej paczki za jednym razem, co oznacza, że są mega sycące.
7. Batonik Dobra Kaloria
Ostatnio te batoniki robią furorę wśród wegan. Mają cudowne składy i w niektórych miejscach są naprawdę tanie i kosztują mniej niż 2 złote. Jadłam tylko jeden smak, ale muszę spróbować wszystkie. Mam nadzieję, że reszta również taka dobra.
8. Sorbet malinowy
Nie zdążyłam zrobić zdjęcia opakowania. Ten sorbet jest z Lidla, ale myślę, że inne niewiele by się różniły. Kocham maliny, kocham sorbety, więc czego chcieć więcej?
9. Batonik z nerkowców
Można go dostać w Tesco czy Piotrze i Pawle. Kosztuje niewiele, ma dobry skład i smakuje jak Snickers!
10. Mleko ryżowe
Zakochałam się od razu. Ma tak lekki i przyjemny smak! Myślę, że jest lepsze od sojowego. Taki mały kartonik ze słomką kosztuje niewiele ponad 2 złote.
Te 10 rzeczy polubiłam w zeszłym miesiącu. Czerwiec był bardzo chaotyczny. Byłam zabiegana, dużo czasu spędzałam poza domem (dowód niżej), nie miałam zbyt wiele czasu spokojnie przysiąść nad blogiem, zaplanować notki, popisać. Ale lipiec będzie inny, spokojniejszy. A przynajmniej mam taką nadzieję!
Śniadanie jako pierwszy posiłek dnia powinno być obfite i dawać energię na cały dzień. Wielu początkującym weganom i ludziom chcącym przejść na weganizm sprawia ono problem. No bo jak to- brak jajecznicy w niedzielę rano? Kanapka bez szynki i sera? Czy to w ogóle możliwe? Tak! Jest wiele różnych pomysłów na wegańskie śniadania. Czasem kreatywność ludzi mnie zadziwia. W tym poście pokażę Wam kilka ''zwyczajnych'' propozycji oraz kilka bardziej pomysłowych roślinnych śniadań.
1. OWSIANKA
Oczywista oczywistość. Nie znam lepszego śniadania. Od prawie 3 lat jem owsiankę praktycznie codziennie i jeszcze mi się nie znudziła. Moja ulubiona to: zwykłe mleko sojowe+karob+siemię lnianie+wiórki kokosowe+słonecznik+suszona żurawina+suszone daktyle. Lubię też owsiankę z czekoladowym mlekiem sojowym, nasionami chia, jagodami goji, wiórkami i słonecznikiem. (Wiórki i słonecznik goszczą u mnie na śniadaniu codziennie.) Ile osób, tyle pomysłów na owsiankę. Każdy może znaleźć swoją ulubioną wersję.
2. KANAPKI
Moim zdaniem wegańskie kanapki są o wiele bardziej urozmaicone od tych jedzonych przez ludzi na diecie tradycyjnej. Oprócz warzyw typu sałata, ogórek, pomidor czy inne możemy mieć kanapki z:
hummusem
pasztetem warzywnym
pastą warzywną
pastą bezjajeczną
dżemem/powidłami
wegańskim serem
wegańską szynką
pesto
wegańskim masłem
kremem czekoladowym
masłem orzechowym
awokado
olejem kokosowym
wegańskim paprykarzem
twarożkiem z tofu
guacamole
Jak widać, opcji jest mnóstwo! Moim faworytem jest ostatnio kanapka z masłem orzechowym i truskawkami. Po prostu niebo w gębie. ♥
3. NALEŚNIKI&PANCAKES
Śniadanie może bardziej pracochłonne niż kanapki, ale za to jakie pyszne! Moje ulubione naleśniki to te z Jadłonomii: KLIK. Przepis na pancakes możecie znaleźć tu: KLIK.
4. SMOOTHIE
Kolejna opcja, w której nie ma żadnych ograniczeń. Codziennie widzę nowe przepisy na smoothie. Możecie wsadzić do blendera ulubione owoce i trochę zieleniny, mleko roślinne, masło orzechowe czy cokolwiek innego, zblendować i voila! Smoothie gotowe. Pamiętajcie jednak, że koktajlem z jednego banana na pewno się nie nasycicie.
5. LODY
Tak, da się zrobić wegańskie lody, które są o wiele zdrowsze od tych robionych z mleka. Wystarczy zmiksować zamrożone banany z czymkolwiek lubicie- ekstraktem z wanilii, kakaem, jakimiś owocami. Niestety trzeba mieć dobry blender, bo niektóre są za słabe, by zmierzyć się z bananami wyjętymi z zamrażarki.
6. TOFUCZNICA
Tofucznica to wegańska wersja jajecznicy. NIEZBĘDNYMI w tym przepisie przyprawami są czarna sól i płatki drożdżowe. Ich nie można pominąć. Podawać ją można ze szczypiorkiem, pomidorami czy innymi ulubionymi dodatkami.
7. CIASTECZKA OWSIANE
Prosty sposób na osłodzenie sobie poranka. Do tego ciepła szklanka mleka roślinnego i śniadanie gotowe. Dobry przepis możecie znaleźć na Jadłonomii: KLIK.
8. CHIA PUDDING
Namoczone nasionka chia przyjmują smak płynu, w który się znajdują. Pudding na mleku roślinnym to sycący i bogaty w kwasy tłuszczowe posiłek. Ważne są tu proporcje: 1 łyżka chia na pół szklanki płynu. Naczynie należy odstawić na kilka godzin (najlepiej na noc) i mieszać co jakiś czas w miarę możliwości. Rano można udekorować pudding jak tylko się chce.
9. ACAI BOWL
Ostatnio można zauważyć modę wśród zagranicznych blogerów i vlogerów na acai bowl. Co to jest? Jest to swego rodzaju smoothie, którego się nie pije, ale je się łyżką z miseczki. Jest ono gęstsze od zwykłego koktajlu. Jak je przygotować? Wystarczy zmiksować mrożone owoce (banany, maliny, borówki, truskawki itp.), trochę mleka roślinnego i masła orzechowego z proszkiem acai, przełożyć do miski, położyć coś na wierzch- jakieś orzechy czy granolę- i śniadanie gotowe.
10. GRANOLA JAR
Nie ma nic prostszego. Wystarczy napakować do słoika granoli, owoców i jogurtu wegańskiego, zakręcić słoik i zabrać ze sobą. Idealny pomysł dla tych, którzy żyją w biegu i nie mają czasu na robienie naleśników czy gotowanie owsianki.
Pomysłów na wegańskie śniadania jest mnóstwo. Są one bogate w składniki odżywcze, sycące i przede wszystkim smaczne. Myślę, że to o wiele lepsze opcje niż kanapka z szynką.