środa, 28 września 2016

ROK BEZ MIĘSA-UPDATE



Wraz z końcem lata skończyło się moje lenistwo, dlatego czas wrócić na bloga i z powrotem zamieszczać posty. Najdłuższe wakacje w życiu upłynęły mi pod znakiem dobrej zabawy, odpoczynku, pracy oraz oczywiście wegańskiego jedzenia. To również czas, kiedy mija rok od mojego przejścia na wegetarianizm i pół roku mojego weganizmu. Dlatego czas na podsumowanie!


Przechodząc na wegetarianizm 27 września 2015 roku miałam wrażenie, że moim niejedzeniem produktów uboju zbawię cały świat. Do tego tematu podchodziłam bardzo emocjonalnie. Nie była to dla mnie zwykła dieta. Myśl, że czynię coś dobrego towarzyszyła mi cały czas. Jednocześnie mówiłam, że w życiu nie przejdę na weganizm, bo ta dieta jest zbyt restrykcyjna. Winą za moje zmęczenie, dwugodzinne ''drzemki'', problemy z cerą, włosami i paznokciami, ciągły głód pomimo dostarczania dużej ilości jedzenia i kalorii obarczałam klasę maturalną, stres i natłok pracy. Moja dieta była strasznie uboga- na śniadanie same płatki owsiane z mlekiem, na drugie śniadanie bułka z serkiem/jogurt, na obiad ziemniaki/makaron+jajko+surówka, na podwieczorek jogurt/owoc, na kolację pizza/bułka z serkiem/pierogi ruskie. Na Youtubie szukałam jakichś wegetariańskich vlogerów, jednak znacznie częściej i łatwiej natrafiałam na wegan. W końcu dałam im szansę, obejrzałam kilka filmów i... postanowiłam, że po skończeniu liceum przechodzę na weganizm.


Od tego czasu nienawidziłam tego, że jestem tylko wegetarianką. Miałam świadomość, jaką krzywdę wyrządzam zwierzętom oraz sobie. Planowałam sobie wegańskie jadłospisy, oglądałam wegańskie foodbooki. Wszystko po to, żeby jak najlepiej przygotować się do nowego rozdziału w moim życiu. Chciałam zostać weganką dokładnie 1 maja 2016 roku- po skończeniu liceum, kiedy będę miała dużo wolnego czasu na gotowanie, zakupy i niedobory białka (lol). Jedną z moich ulubionych youtuberek była Freelee the Banana Girl. Już jej nie oglądam, jednak wtedy z niecierpliwością czekałam na jej filmy. 27 lutego nie wiedziałam, co ze sobą zrobić, dlatego w nocy zrobiłam maraton weganizmu. Obejrzałam te trzy filmy:

    

Wtedy postanowiłam, że to koniec. Nie wiedziałam, jak sobie poradzę, ale 28.02 był ostatnim dniem, w którym zjadłam cokolwiek pochodzenia zwierzęcego.


Wtedy zmieniło się WSZYSTKO. Zaczęłam dostarczać mojemu organizmowi tego, czego potrzebuje. W końcu! Miałam trochę jedzenia w moich zapasach, ale martwiłam się, bo pieniądze, które dostawałam, wystarczyły mi tylko na jedzenie na tydzień. Jednak moi kochani rodzice zamiast wyśmiewać się ze mnie, postanowili mnie wspierać i zaczęli dawać mi pieniądze na cały miesiąc, dzięki czemu mogłam sama kupować sobie jedzenie, gotować i jeść co mi się podoba. Do teraz jestem im za to bardzo wdzięczna. Kiedy jestem atakowana przez rodzinę, oni mnie bronią. Czasem nawet robią wegańskie wersje jakichś potraw.


W ciągu mojego wegetarianizmu myślałam, że weganizm to coś bardzo trudnego i wymagającego dużego wysiłku, planowania, myślenia o mikro- i makroskładnikach. Nigdy w życiu bardziej się nie myliłam. Weganizm to coś tak prostego i przychodzącego z łatwością! Nie mam najmniejszego problemu z komponowaniem posiłków i jadłospisów. Problem typu ''Co zjeść na obiad?'' miałam ponad pół roku temu. A korzyści, które przyniósł mi ten styl życia, są niewyobrażalne.


Dzięki weganizmowi mam nieskończone pokłady energii. Rzadko kiedy ucinam sobie drzemki. Mam lepszą kondycję. Moja skóra jest w lepszym stanie. Schudłam. Lepiej przyswajam informacje. Jestem w cudownym nastroju przez większość czasu. Mój metabolizm można opisywać w książkach, bo jest uniwersyteckim przykładem zdrowego i poprawnie pracującego przetwarzania materii. Wszelkie rany goją się bardzo szybko. Rzadko boli mnie głowa. Nie badałam jeszcze krwi- zrobię to dopiero za rok. Jeśli nie będę mieć anemii, to będę przeszczęśliwa! Niedobór żelaza towarzyszy mi od początku gimnazjum, ale odkąd przeszłam na weganizm czuję się wyśmienicie, więc liczę, że trochę go zniwelowałam. Jednak najważniejsze jest to, że w końcu mam zdrowe relacje z jedzeniem. Pozbyłam się wszelkich zaburzeń, jem co chcę, ile chcę i niczym się nie przejmuję.


Jak widzicie, droga do weganizmu nie była długa. Przeszłam ją w kilka miesięcy wegetarianizmu. Moja historia to przykład, że jeśli chcecie coś zrobić- ZRÓBCIE TO TERAZ. Nie czekajcie na odpowiedni moment. Ja czekałam tygodniami, aż będę mogła przejść na weganizm. Pewnego dnia powiedziałam sobie: Dość, robię to tu i teraz. I była to najlepsza decyzja mojego życia.